Jak Twoja podróż przez traumę dała Ci więcej życiowej energii i głębszego rozumienia siebie, żeby odkryć lub poczuć swoją misję/życiową pasję):
Pierwszy impuls do wejścia w głąb Siebie pojawił się u mnie podczas turnusu z Daviną i Irkiem dwa lata temu. Trafiłam tam prosto z najbardziej „zaharowanego“ punktu w moim życiu. Po powrocie do normalnej codzienności ciało zaczęło dawać mi pierwsze znaki, że już nie chce po staremu, już dalej tak nie da rady. Nie potrafiłam wtedy rozpoznać o co mu chodzi. Potrzebowałam jeszcze paru długich miesięcy, żeby naprawdę Usłyszeć co do mnie gada. Tak zaczęła się moja podróż do Środka. Teraz każde spotkanie z moimi traumami to dla mnie powrót do kawałka prawdziwej Siebie. Małe NowoNarodzenie. Ten proces daje mi poczucie ogromnej Mocy i Sprawczości. Czuję szacunek do swojego Ciała, spójność i poczucie więzi z nim. To dla mnie nowe. I fascynujące. Czuję przy tym wielką wdzięczność za każdą Istotę, która mi w tej drodze towarzyszy. Im mocniej spotykam się z traumą, tym bardziej czuję jak kawałeczek po kawałeczku odzyskuję swoją Kobiecość, wiele lat przygniataną przez nie-moje Męskie, tak uwierające, ale dające mi przez wiele lat substytut poczucia jakiejkolwiek wartości. Teraz kawałek po kawałeczku Odkrywam siebie na nowo, a właściwie – na powrót. Bo czuję, że Ja tam już jestem, tyle że przygnieciona całą masą ciasnych warstw i warstewek. One uwierają. A ja daję sobie teraz czas na odklejanie ich, żegnanie się z nimi. Robiąc miejsce na nowe, teraz już Moje. Jestem ogromnie ciekawa w jakie miejsca zaprowadzi mnie ta podróż. Ruszam dalej! <3